Japońskie podejście do religii. Religia dla ludzi a nie odwrotnie

 Mam wrażenie, że na Zachodzie podejście do życia religijnego się zmienia, dlatego katolickie i baptystyczne elitki stają się tak panikarsko agresywne. Jako ateista, nie uznaję boskości, a tzw. świat duchowy z filozofią, religia i sztuką, uważam za wykwit materialnej kultury, niemniej jednak fascynują mnie różne podejścia do religijności. Zajmując się szerzej różnicami między Japonią i Chinami a Zachodem zauważyłem, że ludzie Zachodu maja tendencję do służenia religii, podczas gdy ludzie Wschodu do używania jej. Stąd choć zdarzają się w Azji agresywniejsze ruchy religijne (Birma, BJN w Indiach, nacjonalistyczny pseudoszintoizm japoński XIX wieku), Azjaci a zwłaszcza Japończycy, którzy często wierzą tylko w duchy zmarłych, czego zwykle nie odbierają jako nieracjonalne, uważają, że to religia ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. To nie Kościoły mają wpływać na ustawy o aborcji itp, tylko człowiek prywatny poszukujący życia religijnego ma zajrzeć do świątyni by poprawić swoje morale.

Japończycy nie mają także zorganizowanego wielkiego, utrzymywanego przez państwo kleru, ani szintoistycznego, ani buddyjskiego. Kapłani nie wtrącają się do polityki, mimo iż kilku premierów Japonii było protestantami lub katolikami. Pamiętam jak czytałem książkę fana japońskiej popkultury Pawła Mr. Jedi, który pisał, że jedyni namolni duchowni jakich widział w Japonii, to zachodni buddyści, poza tym przypadkiem wiara jest sprawą wyłącznie prywatną, nawet dla Japończyków-chrześcijan. A więc używanie religii zamiast służenia jej może być rozpatrywane w szerszym kontekście.

Ta różnica świetnie objawiła się gdy w latach 80 i 90 Japończycy urządzali sobie śluby w szwajcarskich kościołach, ze względu na malowniczość krajobrazu. Lokalni mieszkańcy byli zwykle oburzeni tą modą, uważając ją za nadużycie, czego za nic nie potrafili zrozumieć synkretczni Japończycy. Myślę, że azjatycki sposób traktowania religii zaczyna przeważać także na Zachodzie, stąd wściekłość i wzmożona aktywność ostatnich fundamentalistów: baptystów, islamistów, niektórych katolików itd. Być może PO to po prostu „japończycy”, a PiS – fundamentaliści?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój dziadek - Edmund Harwas (1912-1996)

Japońska kultura bezpieczeństwa