Korea Południowa i sport

 Zawsze uważałem sport za coś dziwnego. Jeśli chodzi o tężyznę, czemu nie jest amatorski? Jeśli o współzawodnictwo, czemu narody tłuką się na stadionach? Jeśli o więź narodową, to czemu np. sprawne kopanie piłki jest ważne dla narodu, a nie dla drużyny samej? Jeśli o więź międzynarodową, to czemu w sporcie tyle szowinizmu i agresji? Jakby w odpowiedzi na moje pytania Ian Buruma napisał w 1988 roku esej o olimpiadzie w Seulu, która miała być reklamą Republiki Korei: „Olimpiada w Seulu”, w: I. Buruma, „Misjonarz i libertyn. Eros i dyplomacja. Polityka na Wschodzie i Zachodzie” (przekład Piotr Rosne, Universitas, Kraków 2005, wyd. Oryg. 1996) Mówi on o rzeźbach nordyckich a la Arno Brekker w Hali Niepodległości (s. 150) i filmach z tysiącami adeptów taekwondo, o Rhee Chong-iku, który olimipiadę kwitował: „cud, potęga, potęga!”. Gdy jeden z zapaśników dostał złoto, „Korea Times” pisała: „Udało mu się. Dzięki niemu cały naród ogarnął szał entuzjazmu, zaspokajający jego pragnienie złota”. Frazesy jak u Kimów z północy… Buruma porównuje to z brytyjskim skoczkiem niedbałym o zwycięstwo, bliższym jego zdaniem z ideałem Coubertina, iż ważny jest udział, nie zwycięstwo. Sport tężyzny indywidualnej i rozwoju takiegoż to tradycja brytyjska, masowy narodowy sport zwł. Gimnastyczny (aż do popękania kręgosłupa, jak u ojca Iana Burumy), to tradycja Friedricha Jahna, niemiecka, nacjonalistyczna. Estetyka jest Jacquesa Davida, choć Francuzi nie wiedzieli jak sobie wyobrazić sport, aż do Pierre’a de Coubertin,. Który chciał wzmocnić ducha Francji po 1871 roku.

Tak jak Brytyjczycy łączyli z krykietem i rugby socjalizm chrześcijański (brytyjski wynalazek), Coubertin łączył internacjonalizm i promowanie pokoju między narodami. Jak inni fani sportu Coubertin kochał ceremonie, i nienawidził polityki, co jest charakterystyczne dla ludzi poszukujących stale tego co absolutne i doskonałe (s. 155). Szowiniści jak Charles Maurras atakowali go, ale sam pomysł olimpiady uważali za dobry, bo przypomni Francuzom dlaczego NALEŻY nienawidzić innych narodów, zwłaszcza (jakżeby inaczej) – Amerykanów (jak takie typy jak Maurras nie lubią USA, to ja lubię je jeszcze bardziej). Coubertin i Baillet-Latour przyklaskiwali olimpiadzie w Berlinie 1936, tak to niechęć do polityki uczyniła ich ślepymi na… politykę. Sohn Kee-chung dawny koreański (wtedy reprezentował Japonię, która podbiła wcześniej Koreę), do dziś podziwia „twardego jak skała Hitlera” i nie widzi związku między polityką a tężyzną fizyczną, choć boli go do dziś (do 1988 r.), że zagrano mu hymn japoński (a czego się spodziewał), i nie dano dokończyć rundy zwycięstwa. Yutaka Hibino popularyzował idee bliskie Coubertina w Japonii w latach 20stych. Koreańczykom zostało to do dziś. Faszystowskopodobne pasje; sport, ceremonie, i obsesja na punkcie kultury ludowej (s. 157). Blut und Boden… W CCCP nie było inaczej, im mniej demokracji i wolności tym więcej przysiadów i kultu „zdrowia” …

Koreańczycy krytykowali w 1988 roku zawodników z USA, którzy nie chcieli iść krokiem marszowym. Buruma wtedy klaskał (bezwiednie, tak samo jak gdy opluwani przez wyjący motłoch Japończycy wygrywali), a Rosjanie poa słusznie szli marszowo. Powstała wówczas wątpliwość czy Korea jest aby demokracją (czytaj liberalną demokracją). Japończycy „złośliwie” wygrywali, i przywieźli ze sobą trupę teatru kabuki, które prasa Koreańska, prasa tego militarystycznego do granic rozumu i dalej kraju, określiła jako zbyt… militarystyczne (s. 159). Nie ma to jak niebotyczna doza hipokryzji. Nowozelandzkiego sędziego pobito, bo przyznał punkty bokserowi amerykańskiemu. Kamery koreańskie spuściły „wzrok”. Te z NBC – nie, za co partia rządząca (Demokratyczna Partia Sprawiedliwości) oskarżyła NBC o obrazę „koreańskiej tożsamości”. Tony Kornheiser stwierdził z „Washington Post” stwierdził wówczas, że skoro tożsamość ta sprowadza się do: „filmujcie tylko to co chcemy pokazać”, to Amerykanie powinni pomagać tą tożsamość zmienić, albo przestać bajdużyć o demokracji w Korei (s. 160). Koreańska antyrządowa lewica, która w tych czasach uważała, że wystarczy zgromadzić wyprawę modlitewną na Północ by nastał pokój, że to USA wyrzuciło dyktaturę z Północy z igrzysk (ucieczka od polityki ku ceremonim znowu), była jeszcze gorsza. Afroamerykanina Carla Lewisa lewicowa „opinia” nazwała zdegenerowanym Amerykaninem, tak innym od sportowców z Afryki. Na igrzyskach pojawiły się też liczne sekty bajające o raju jakim jest stara na 5 tysięcy lat (nawet Japończycy nie zawyżają sobie aż tak wieku swego kraju) Korea. Buruma uważa, że Koreańczycy zbyt wiele przejęli od dawnych japońskich militarystów, kultu Blut und Boden i współczesnego amerykańskiego fundamentalizmu chrześcijańskiego (np. sekta Moona), a wszystko to z poczucia krzywdy historycznej …


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój dziadek - Edmund Harwas (1912-1996)

Japońskie podejście do religii. Religia dla ludzi a nie odwrotnie

Japońska kultura bezpieczeństwa