Mam wrażenie, że na Zachodzie podejście do życia religijnego się zmienia, dlatego katolickie i baptystyczne elitki stają się tak panikarsko agresywne. Jako ateista, nie uznaję boskości, a tzw. świat duchowy z filozofią, religia i sztuką, uważam za wykwit materialnej kultury, niemniej jednak fascynują mnie różne podejścia do religijności. Zajmując się szerzej różnicami między Japonią i Chinami a Zachodem zauważyłem, że ludzie Zachodu maja tendencję do służenia religii, podczas gdy ludzie Wschodu do używania jej. Stąd choć zdarzają się w Azji agresywniejsze ruchy religijne (Birma, BJN w Indiach, nacjonalistyczny pseudoszintoizm japoński XIX wieku), Azjaci a zwłaszcza Japończycy, którzy często wierzą tylko w duchy zmarłych, czego zwykle nie odbierają jako nieracjonalne, uważają, że to religia ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. To nie Kościoły mają wpływać na ustawy o aborcji itp, tylko człowiek prywatny poszukujący życia religijnego ma zajrzeć do świątyni by poprawić swoje morale.
Komentarze
Prześlij komentarz